03 kwietnia 2013

Sekunda bycia strusiem

Zadżumione
Z syfem
Trzewia trzeba tak jak drzewa
Czasem zwilżyć
Trunkiem z jałowca
Żebym nie był jałowy
Tylko miał skrzydła
Na tyle ile obracanie się
Bo pole widzenia

Ja pierdole
Że też potrafię tak szybko
Lepiej chodzić niż stać
Żeby utrzymać napięcie linki
W moim mostku
Nad rzekami
W mało orzeźwiających kolorach
Tak jak w promocji
Mania promocji
Opakowanie rozerwane
Etykieta się odkleja
A mnie i tak szarpią
Rzucają do wózka
Się cieszą że tylko tyle
Przeliczają moją wagę
Żeby wiedzieć po ile to
Mądrzej byłoby na litry
Bo od tego raczej zależy
Wartość
Jak lód w buzi

Ale i tak nawet ze skrzydłami
I w postaci płynnej wokół trzewi
Zawsze jest buforowanie
W kolejce
Pomiędzy produktami
I ofertami
Kręci mi się to kółko
Na czole jedyne ruchome
I od tego ruchomego są dylematy
Czy piłkarze powinni się ruchać podczas rozgrywek?
Jaki był pierwszy raz Hugh Hefnera?
Jaki jest ostatni raz
Kiedy miałem skrzydła
Które mi nie zachodziły na oczy
Tak, że myliłem promocje
Ja pierdole
Moje pieniądze mi się palą
Od wody ognistej
Jak w wielkiej popielniczce
W której pali się tysiąc filtrów
I dołożenie tysiąc pierwszego
Także go spopieli
Kiepski z tego nawóz

Ja do stosu pieniędzy
Chciałem dorzucić igły
„Jak wystaje
To urwij”
I urwałem
I zostaje w środku
A i tak się nie pali
Więc bezużytecznie jak przyprawy
Jak ich jest za mało
Albo plastikowe butelki
Opróżnione
Nie w trzewiach
Ale w promocji
Trafiają do miejsca
Gdzie krzyżują się wszystkie prądy
Płynne już nie bo butelki
Plastikowe ale też szklane
Jak szyjka jest wysoko
Ani ich nie rozbiłem
Chociaż robię to rzadko
I zalegają
W trzewiach
Rodzi się przez to syf
Trzeba wyczyścić
I potem zwilżyć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

no co ci się nie podoba