27 czerwca 2013

Pomyłka w miejscu myślenia

Albo:
Patrzysz na kogoś
Chcesz coś nie wiem
Powiedzieć
Lub zrobić żeby było
Towarzysko
A tu nagle
W myślach w głowie
           Biust
I to takie wycięcie pod nimi
I jedwab podkreślający
Wszystko
Bo lekko prześwituje
I się leje
Odbija zjeżdżające słońce
Że w tej głowie już rękami
I tylko co by tu dalej
A nagle!
Się orientujesz
Że to tak głupio
Z ryjem na wierzchu otwartym
Nawet jak nikt nie wie co tam w głowie
To zaraz głupio
Bo jeszcze kontakt wzrokowy
Ze znajomą
No że idiota jakiś
Albo że nie wiadomo co on nocami
Że nie śpi a potem tak tępo w ścianę
Zamiast coś porozmawiać albo powiedzieć
Tak przy wszystkich normalnie

Dlatego lepiej takie rzeczy w kiblu na przykład
Albo jakoś w ogóle że samemu
Bo to wtedy nikt nie patrzy
I można się nawet oblizać
Albo bardzo wystraszyć
Że o czyjejś przyszłej matce
I tego wcale nikt nie widzi
I to jest dobrze

24 czerwca 2013

Gorszy sort

Stragan
Kulminacja towarów
Niesprawiedliwie
Że tak to nigdzie
A tutaj jedno na drugim
I podnosisz bo pod spodem
Też towar
Oferta jest
Podzielona
Bo to nie jest tak
Że tyle tego samego
Tylko no zobacz pan
Tu masz pan lux
Fiatem przywiozłem
Stamtąd
Żeby było

A to?
To tam wisi
Gorszy sort
To pan nie patrzy nawet
Albo pan się śmieje
Że jak biedak albo nieudany
To po to patrzy od razu
A nie że lepiej
Że mierzy wysoko
Aż do ekspozycji poniżej
Poziomu wzroku
Istne prosperiti
Opcje wyboru
Że aż lepiej chyba
Pogadać z żoną
A nie wybrać nic
Bo kto wie czy zły
Sort gorszy niż lepszy

19 czerwca 2013

Dantejska scena

Dantejskie jutro
Mnie dantejuje od połowy nocy
Tymi chodzeniami
Mówieniami próbowaniami
Że nie będzie to fajne
To co już chodziłem
Mówiłem próbowałem
Też dantejskie
A dalej są z tego zapachy
Na przedmiotach
Używanych
Niby już je wąchałem
No ale czasem
Jak tak wezmę
I pomyślę o dłoniach
To o jezu
Dantejskie dłonie
Nie da się zapomnieć
Co tam policja
I jej kolekcje odcisków
Patrzcie na mnie
Tylko jutro nie patrzcie
Bo będzie dantejsko
I nic do oglądania

12 czerwca 2013

Nie o mnie

Zróbmy sobie zdjęcie
W namiocie
Rozbitym
Pod zamkiem
Z ruin
Też porozbijanych
I daleko w górach
Ktoś inny
Również się rozbija
Chociaż miały być inne warunki
Lepsze
To musi być tanio
Bo muszą być pieniądze
Na aparat
Na atrakcje
Takie jak wywoływanie zdjęć
Dlatego wołajmy
Trzeba nas słyszeć
Ekspansja
Horyzont pracy
Z tym zamkiem na nim
Czarnym bo to tylko
Jego sylwetka
Ale to nie jest istotne w tym momencie
Bo aparat ma zasięg
Do ścian namiotu
W którym jesteśmy
Duchowością
Go rozświetla
Jak się naciśnie guzik
Fiat lux
I zdjęcie zdjęte
Z nas
Już tego nie ma
Bo jest inaczej
Niż w aparacie
I lux gaśnie
Bo to tylko do zdjęcia ta duchowość
Bez zdjęć
To jest tylko ortalion
I dwie osoby
Nie-pożądane

05 czerwca 2013

Tańczyć!

Nie wejdę tam
Jeszcze zobaczą, jakie mam łapy
I usłyszę
Obrzydliwości
Zamiast muzyki
Zamiast trunków
Banie czas zacząć
Czajenie w krzakach
Że niby śpię
A to kołdra zawinięta specjalnie
Pofałdowana
Że człowiek
Ten co ma tam być
A go jednak nie ma
Bo jest w krzakach
Słucha z daleka
Może będą jakieś myśli
Albo wyjście czyjeś
Żeby oglądanie strojów
Min misternych
I zachowań
Zawsze takich
A nie że głupio
Albo że śmianie i nie wiadomo co następne
Przytulenia miękkie tam mają wszyscy
Bo robią to często
Mnie często boli brzuch
No i krzaki
Sztywno się dziwią
I to raczej
Obowiązek
Przy okazjach
Lepiej nie czekać
Bo to nie warto
Lepiej w tych krzakach
Coś notować na przykład
Że badacz
A nie zjeb