23 stycznia 2013

Kosmiczny samogwałt

Źle się dziś czuję
Bo popsuło się słońce
I w ogóle
Okłamałem moją krew
Aż się nie da nic zjeść
Tylko ziemię
Którą strawię
Żeby nie wyrosły kwiaty
Bo będą mnie razić
W brzydkie oczy
Koloru ziemi
Jak się słońce naprawi
Bym się czuł źle
I przykro że kwiaty bolą
Lepiej czuć się źle od niestrawności
Bo się ziemi najadłem

Wenus, ty coś ułamałaś słońcu
I muszę popijać księżycem
On jest gorzki i mdły
Bo nie dotyka gardła
Ani niczego

Uwierzyłaś krwi
A ona jest od psa
Myślałem żeby nią narysować słoneczko
Ale nie mam wprawnej ręki
Więc nie wyszło
Czemu ci się to spodobało
Przecież to głupie

Ty się z tego śmiejesz
A to jest taki wyuzdany seks trochę
Tyle że samemu
Na Marsie sobie walę
Chociaż jestem meteorytem
Przez to ejakuluję selektywnie
Na przykład dzisiaj nie
Bo źle się dziś czuję

17 stycznia 2013

Coś przerywa

Ej halo słuchaj
No, no
No tak
Halo?
No słuchaj, eee
Przerywa mi
Halo?
Mi przerywa!
To zadzwoń
Oddzwoń
Będziesz?
Proszę

No wiesz, ten
Pół tego przyszło
No, esemesa
Sens, sens
Jakiś taki
Urwany
Na kawałki
Mi to musisz
No, jeszcze raz

No?
Halo
No jestem
Zawsze jestem
Jestem
Za mało?
Ale jak to za mało
To ja chyba nie umiem
Mało mało
Halo?
Zmęczony jestem
Halo
Się zmęczyłem
Butami czy tam no
Halo?
Niechceniami też
Wiesz?
Wszystkimi
Halo
Halo?
Czekaj, no
To ja ci ten
Oddzwonię
No, ale bądź
Musisz być
Bardzo
Halo

No, słuchaj
Ja teraz wyszedłem
No
Ze siebie
Bo tam wiesz
Na suficie są te
Pomysły popsute
One haczą
I tak charczy
No tak, tak
To od tego
Halo
No normalnie, zamiast głowy
Tak, katownia
No tak, tak
Halo
No, coś znowu
Dalej?
Dalej muszę
No, to ten
To ja zaraz tego
Czekaj, no

No, halo
A ty gdzie jesteś?
Gdzie?
Halo
Tak?
Czemu?
Naprawdę?
To to nie u mnie
To ja musiałem teraz
Na to zimno i dziwno
A to u ciebie coś
Że zakłócenia
To ty to tam nie wiem
Przesuń
No
To jak ten
To mi oddzwoń
Ale oddzwoń
Bo bądź
Musisz

09 stycznia 2013

U lekarza

CHORY:
Panie bogaty doktorze
Ja choruję na licealizm
Chyba
Pan to sprawdzi może

DOKTOR:
Objawy są złożone
Na każdy inne piguły i syropy
Które nie działają
Co pan ma?

CHORY:
Mam świeże piersi
Obfite twarde i miękkie
Pod bylejaką bluzką
Upośledzonej koncepcji
Początków ostatecznych
Pomysłów zaczętych
Tylko do wspomnień

Arystokracja mi zarosła lamperią
Rosną jej półki z paździerza
Oraz blaty
I każdy mi ryje cyrklem co chce
Bo każdy ma swoje zdanie
A bez rycia by je zapomniał potem
I nie miał co wspominać

Każde moje słowo ma echo
Piłki do kosza o parkiet
E e e e e e
Z tego ma się wrażenie
Że jest się od siebie daleko
I takie to zostanie we wspomnieniach

Mi też wyskoczyły różne sprawy
Polegające na mówieniu i wiadomościach
I nachylaniu się na ławce
O kimś nieświadomym tak z boku
Tego wspominać się nie będzie dało

Dolegliwość mam też z ważnością
Bo jestem tylko atrakcją
Mnie się widzi parę razy tylko
Jak przechodzę i jestem zajęty
Taki jeden z elementów
Nudnych wspomnień co nikt nie słucha

Ważne są papierosy
Palone drogim płaszczem
Czarnym jak grób prawnika
Który za to płaci
I dostarcza drogie wspomnienia

Od tej lamperii i świetlówek i drewna
Moje rany pieką
Dobre bułki z masłem
Własne
A te takie ciemne w maśle
To nie są przyprawy
Tylko ostrogi które kłują i robią rany
Żebym szedł korytarzem szybko szybciej
Najszybciej- mówią o mnie

Bo ja łapczywie podejmuję wyzwania
I nic mi się nie udaje
Nieudanie się wyspałem
I dlatego się teraz tak patrzę
Bo ja jestem tyle rzeczy
A wy mnie tylko widzicie jak tak przechodzę
I jestem zajęty byciem jednym z elementów
Nie umiem nie być tak wąski
Bo lamperia jest ciasna

LEKARZ:
Licealizm leczony trwa trzy lata
A nieleczony tysiąc dziewięćdziesiąt pięć dni
I pan jest bardzo śmieszny
Mając tyle czasu
A tak mało wiedzy