09 stycznia 2013

U lekarza

CHORY:
Panie bogaty doktorze
Ja choruję na licealizm
Chyba
Pan to sprawdzi może

DOKTOR:
Objawy są złożone
Na każdy inne piguły i syropy
Które nie działają
Co pan ma?

CHORY:
Mam świeże piersi
Obfite twarde i miękkie
Pod bylejaką bluzką
Upośledzonej koncepcji
Początków ostatecznych
Pomysłów zaczętych
Tylko do wspomnień

Arystokracja mi zarosła lamperią
Rosną jej półki z paździerza
Oraz blaty
I każdy mi ryje cyrklem co chce
Bo każdy ma swoje zdanie
A bez rycia by je zapomniał potem
I nie miał co wspominać

Każde moje słowo ma echo
Piłki do kosza o parkiet
E e e e e e
Z tego ma się wrażenie
Że jest się od siebie daleko
I takie to zostanie we wspomnieniach

Mi też wyskoczyły różne sprawy
Polegające na mówieniu i wiadomościach
I nachylaniu się na ławce
O kimś nieświadomym tak z boku
Tego wspominać się nie będzie dało

Dolegliwość mam też z ważnością
Bo jestem tylko atrakcją
Mnie się widzi parę razy tylko
Jak przechodzę i jestem zajęty
Taki jeden z elementów
Nudnych wspomnień co nikt nie słucha

Ważne są papierosy
Palone drogim płaszczem
Czarnym jak grób prawnika
Który za to płaci
I dostarcza drogie wspomnienia

Od tej lamperii i świetlówek i drewna
Moje rany pieką
Dobre bułki z masłem
Własne
A te takie ciemne w maśle
To nie są przyprawy
Tylko ostrogi które kłują i robią rany
Żebym szedł korytarzem szybko szybciej
Najszybciej- mówią o mnie

Bo ja łapczywie podejmuję wyzwania
I nic mi się nie udaje
Nieudanie się wyspałem
I dlatego się teraz tak patrzę
Bo ja jestem tyle rzeczy
A wy mnie tylko widzicie jak tak przechodzę
I jestem zajęty byciem jednym z elementów
Nie umiem nie być tak wąski
Bo lamperia jest ciasna

LEKARZ:
Licealizm leczony trwa trzy lata
A nieleczony tysiąc dziewięćdziesiąt pięć dni
I pan jest bardzo śmieszny
Mając tyle czasu
A tak mało wiedzy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

no co ci się nie podoba