08 lutego 2013

Sylvia Likens

Jestem zakochany w Sylvii Likens
(oczywiście bez wzajemności
ale to nieistotne)
Bo jest ładna
Cierpiała bez sensu
Wie jak smakuje gówno
I z której strony papieros jest lepszy
Mi opowie
Ile kij ma końców

Inskrypcja na jej brzuchu
Pustym jak toaleta
Będzie dobrą lekturą
Z wartościami

Chcę całować rany na jej stopach
A jest ich sporo
I są otwarte
Jak jej łono
Gdzie ma wszystko miękkie
I puchne
Od wielokrotnych kopnięć

Dla niej nie muszę być modelem
Od szesnastego roku życia
Ani mieć wiele pomysłów
Skoro ją bito prętem po twarzy
I kopano jak zwierzę
To inny musi być jej ideał
Lepiej, że mało pomysłów
Bo to by mogło się źle skończyć
I zaletą jest też to
Że nie odmówię jej penisa
Ani w ogóle niczego
A tak nie miała zawsze

Skoro ją siostra musiała po twarzy
To ja chcę ustami po śladach
Lin, pięści i przedmiotów
I językiem między wargi
Które sama sobie pogryzła
I rękami po całym ciele
Drżącym od konwulsji
O które będę pytał
„Czy wciąż się trzęsiesz?
Jesteś skąpana w srebrze czy zatopiona w złocie?”
I konwulsji nie będzie
Gdy podzieli się swoim ogniem
Z potencjalnym oprawcą
I pomoże ten potencjał
Rozkosznie zmarnować

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

no co ci się nie podoba