23 grudnia 2012

Równoległość

Teraz jest taka sekwencja
Że równocześnie
Ekran lewy
I ekran prawy
Na jednym wszystko od świetlówki
Na drugim wszystko podwodne
Lamperia powierzchnia do połowy
Ocean po samo dno
Podchodzę do przymierzalni
Płynie samotnie meduza
Wchodzę bo mogę
Ma dzisiaj szczęście
Zasłaniam szorstkim na zaczepach
Bo w całym wielkim oceanie jest druga
Rozpinam swój pasek i guzik
Teraz się zbliżają do siebie
Ześlizguję spodnie z nóg
Chociaż się nie widzą chyba
Żesz kurwa zapomniałem zdjąć buty
To samiec meduzy poznaje że samica
Kręgosłup boli od rozwiązywania
Dlatego podpływają bliżej
Wnętrze buta zionie skarpetą i skórą
Dotykają się czułkami
Każdy mój but tak ma
Parzydełka tę parę nie parzą
Przy kostkach upada telefon
Tylko się nimi ze sobą splatają
Jest mu teraz zimno jak moim stopom
Żeby tylko ciaśniej i bliżej
Z wieszaka ś-ciągam niemoje spodnie
Pocałunek krawędziami galaret
Są zimne i ten taki detergent
Aż drżą bo o to jest łatwo
Ciągnąc w górę nie wiem co to będzie
Całe się już ściskają
Czy nie będą za krótkie?
Meduz wchodzi w meduzę
Czy otoczą moje lędźwie?
Galaretami rusza orgazm
Może będą robiły przestrzeń?
Wtem się odplątują oddalają
Odsuwam szorstkie na zaczepach
Płyną już zupełnie inaczej
Żeby dalej lepiej widzieć lustro
Osobno meduza i nic dookoła

I wtedy gaśnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

no co ci się nie podoba