Tego się nie da inaczej powiedzieć
Mi się to nie podoba że
Ona jest żywa
Jedząca oddychająca
I ślizgająca
Przyciągająca i dusząca
Zaszczycająca zmęczająca
Co byś nie robił
To będzie ci takie głupio
Jakbyś się wywrócił
I ci czapka spadła
Pod jej stopy
Na nich jest mazda trzy
Bo malować paznokcie
Chodzi do samochodowego mechanika
W niej mikstury się śmieją
Ze mnie
Ma terapię pigułką gwałtu
Na mnie
Rzyga paracetamolem
I opóźnionymi pozdrowieniami
Z oczu
Sutków
I gardła
Od ciśnienia ma zęby do przodu
I cieszy się ze wszystkiego
Najgorsze jest jej wnętrze
Tam wszystko ścieka
Jest wilgoć ślisko
Wszystko
Jedna ściana z drugą
Się lepi lepi
Takich ludzi jak ona nie ma podwójnych
Jest płaska
Mnie teksturą się odcina
Taka linia podziału się robi
Aż boli na niej bardziej
Bo reszta się rozmazuje
Ma za mały kontrast
Sobie wypala stygmaty
Szlugiem na cyckach
Żeby bardziej cierpieć
Za czyjeś nie wiem
Może grzechy
Moje grzechy?
Ja nie mam grzechów
Mogę rzucić kamieniem
Bo wiele leci w moją stronę
Te stygmaty są otworami
Taka ich martwa natura
Z nich się wydostaje zapach
Starych kwiatów drogich
Jak dym pod ciśnieniem
Syk w pustce bez reflektorów
Pssss
Od dołu z pochwy
A potem w górę w górę
Tego nie da się inaczej powiedzieć
Uważam że to straszne
Gdy przychodziła
A te wydzieliny stygmatyczne
Ja wyczuwam PLECAMI
Bo ich jest aż tyle
Że wykształciły odnóża
Chwytne jak wspólne tematy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
no co ci się nie podoba